sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 4

*Niall*
Wyjechałem spod szkoły. Porządnie się rozpadało przez co czasem wycieraczki nie wyrabiały. Zaczynało też grzmieć. Julie tak bardzo boi się burzy - pomyślałem i postanowiłem do niej pojechać. Zaparkowalem przed jej domem i pobiegłem pod drzwi sekundę później w nie walnąc. Zapłakana Julie od razu rzuciła mi się w ramiona. Szybko ją przytuliłem. Co się stało? - Zapytałem ciepło głaskając ją po barkach. - On.. On mnie okłamał.. Podał fałszywy numer.. -Rozpłakała się bardziej. Nie mogłem patrzeć jak płacze, bo przez to serce mi się krajało.. - On nie jest tego wart.. Nie płacz..proszę.. Bo ja też się rozplaczę - Pogladzilem jej włosy- Dobrze.. - Zamknela oczy i zacisnela powieki. Wziąłem ją na ręce, położyłem na sofie i przykryłem kocykiem. Wtedy usłyszeliśmy grzmot na co przestraszona dziewczyna mocno się we mnie wtulila. Nie ukrywam, podobała mi się ta pozycja, ale wiedziałem, że ona traktuje mnie tylko jak przyjaciela i choćbym nie wiem jak się starał nie mogę być dla niej kimś więcej. Chciałbym być jej mężem. Mielibyśmy ładne dzieci. Chyba Juls jest dziewicą.. Przynajmniej tak mi się wydaje.. Może tak jak ja czeka z TYM do ślubu.. Zarumieniłem się lekko na własne myśli. Brawo Horan, zamiast pocieszać ukochaną osobę myślisz o jej życiu seksualnym. Pogratulować. Kiedy chciałem iść do kuchni zrobić nam gorącą czekoladę, zauważyłem, że dziewczyna usnęła w moich ramionach. Wyglądała tak słodko, że chciałem zrobić jej zdjęcie i zachować na zawsze albo po prostu patrzeć na nią do końca życia. Albo lepiej nie.. W końcu ze śpiącą dzieci nie zrobię. HORAN OGAR! Co mi dziś odwala.. Ja nie mogę..  [...] Po chwili ułożyłem się wygodniej i też zasnąłem.

*Julie*
Obudził mnie śpiew dobiegający z kuchni i cudowny zapach naleśników.
Baby,  baby, baby oooh
Usłyszałam i zaczęłam się śmiać. Przy kuchence stał Niall w samych spodniach i śpiewał przylewracając
na patelni naleśniki. Gdy zobaczył, że wstałam załozyl sobie moje okulary i zaczął śmiesznie tańczyć. Wyglądało to wprost komicznie. Tak się tym przyjęłam, że prawie zapomniałam o wczorajszych wydarzeniach.. No właśnie: prawie. Po chwili znowu posmutniałam. Ej mała, co jest? - Spytał mój przyjaciel- nic.. Nic.. Tylko bardzo mi przykro, że tak się zachowywał.. - Czekolada jest dobra na wszystko! Odparł mój żarłok i podał mi naleśniki obficie polane czekoladą. - Proszę księżniczko ^^ - Z uśmiechem potargał mi włosy i rzekł - Mamy pół godziny na wyszykowanie się i dojazd do szkoły więc GO GO! - Wyszedł z kuchni.Szybko pochłonęłam przygotowane naleśniki popijając waniliową kawą i pobiegłam na górę, by doprowadzić się do porządku. Dziś szczególnie zależało mi na ładnym wyglądzie. Zdecydowałam się włożyć biały tshirt i spódniczkę w kwiaty a do tego baleriny. Włosy spięłam w luźnego koczka oraz wykonałam staranny makijaż. Po kilkunastu minutach jechałam już z Niallem do szkoły. Po zaparkowaniu auta chłopaka udaliśmy się pod nasze szafki rozmawiając. Gdy wyjmowałam książki poczułam czyjąś dłoń na ramieniu..

____
Jak myślicie: kto to? :)
Dziękuję za ten jeden komentarz ;) Dla was to tylko  minuta, a mnie to naprawdę motywuje do pracy. <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz