niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 5

*Julie*
Odwróciłam się lekko przestraszona i ujrzałam wysokiego chłopaka z lokami, który wczoraj rozmawiał z Justinem. Justin kazał Ci to dać, mała - chłopak podał mi małą karteczke i zniknął w tłumie. Odwróciłam się do Nialla z pytającą miną, na co on tylko wzruszył ramionami. Oparłam się plecami o szafkę i otworzyłam karteczkę, na której trochę niezgrabnym pismem było napisane:
Hej. Czemu wczoraj nie zadzwoniłaś? Cały wieczór czekałem na telefon od Ciebie.  Możemy dzisiaj na długiej przerwie spotkać się w kantorku woźnego? Będę czekał - Justin
Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. - Usłyszałam zaniepokojony głos Nialla nade mną. Ale czemu? Może chce wszystko wyjaśnić, albo się pomylił.. - Ale on może chcieć Ci coś złego zrobić.. Kto wie do czego ten dupek jest zdolny! - Prawie wykrzyknal. - Niall uspokój się! Idę tam dzisiaj. Jestem pewna, że nie ma złych zamiarów. - Chłopak westchnął ciężko. -Jak chcesz. Będę w pobliżu wtedy jakby co. Nie ufam temu typowi. Zaśmiałam się i przytuliłam przyjaciela. - Czuję jakbyśmy byli rodzeństwem. Zachowujesz się jak nadopiekuńczy brat. - Tak, tak jest.. - Odpowiedział cicho, jakby coś go zasmuciło. Niall coś się stało? - spojrzałam na niego. - Nie, nic nie przejmuj się mną.. Muszę już iść.. - Niall zniknął w tłumie. Nigdy go do końca nie zrozumiem. Od kilku lat jego zachowanie trochę się zmieniło. Nie wiem o co chodzi, bo nie chce mi nic powiedzieć.. Dziwne. Ale nie mam zamiaru obecnie zaprzątać sobie nim głowy. Teraz liczy się tylko Justin.. Justin. Justin. To imię tak pięknie brzmi..
[...] Przez większość dnia mało rozmawiałam z Niallem. Nie wiem co go ugryzło. Zaczęła się długa przerwa. Odczekałam kilka minut i na miękkich nogach poszłam do pokoju woźnego. Zamknęłam lekko za sobą drzwi i spojrzałam w półmrok panujący w pokoiku. Justin? Jesteś tu? - Wtedy zobaczyłam jak ktoś się porusza i wstaje. Po chwili ujrzałam uśmiechniętą buzię chłopaka przed sobą. Już myślałem, że nie przyjdziesz.. - Powiedział spoglądając na mnie. Postanowiłam nie ulec jego urokowi i spojrzałam na niego obojętnie. - Jak miałam do ciebie zadzwonić skoro podałeś mi fałszywy numer? - Zdezorientowany chłopak zrobił wielkie oczy. - Jak to fałszywy? Pokaż. - Pokazałam mu numer pod który dzwoniłam. - Ale ja nie mam 8 w numerze tylko 6... - Wtedy wszystko zrozumiałam. Kiedy biegłam do domu, cyfry się rozmazały i przez to się pomyliłam. Zrobiło mi się bardzo głupio. Zarumieniłam się. - To moja wina.. Wczoraj gdy wracałam do domu padał deszcz i cyfry się zamazały.. Wybacz.. - Spuscilam wzrok. Wtedy Justin uniósł mój podbródek do góry i spojrzał mi głęboko w oczy - Słodko się rumienisz. Ale chciałem, żebyś tu przyszła w zupełnie innym celu. Przybliżył się do mnie tak, że nasze usta dzieliło dosłownie kilka milimetrów. - Julie, umówisz się ze mną? - Zapytał cicho. Tak.. - Odpowiedziałam i wtedy Justin pokonał odległość kilku milimetrów między naszymi ustami i delikatnie musnął moje wargi swoimi, a następnie złączył je w czułym pocałunku. Przybliżylam się bliżej niego kładąc dłonie na jego karku i oplatajac jego szyję. Justin położył dłonie na moich plecach i objął mnie. Ten pocałunek był cudowny. Nigdy się tak nie czułam jak teraz. Coś pięknego.. Poczułam motylki w brzuchu... Nagle drzwi od kantorka się otworzyły. Momentalnie odskoczyliśmy od siebie. Nie ma tu woźnego? - Zapytał przestraszony pierwszoklasista, który ośmielił się nam przerwać. - Nie widzisz, że nie? - Warknął Justin, na co lekko pogladzilam jego ramię. - Ee to ja już pójdę.. - Gdy zamknęły się drzwi za "kotem" zadzwonił dzwonek. Jednocześnie z Justinem jękneliśmy. Masz czas w piątek o 18? Porwałbym cię gdzieś księżniczko na wieczór . - Powiedział cmokając mnie delikatnie w usta. - Jasne.. - Odpowiedziałam zarumieniona. - Chodźmy, bo się spoznimy.. - Wtedy chłopak złapał mnie za dłoń i przeplotl nasze palce, po czym wyszliśmy z kantorka. Akurat teraz mieliśmy wspólną lekcję, więc gdy oboje wpadliśmy do sali rozległy się szepty i gwizdy. Zrobiłam się czerwona i chciałam jak najszybciej udać się na miejsce obok Nialla, ale wtedy Justin pociągnął mnie do swojej ławki i posadził siebie na kolanach.  Wtedy Niall poderwał się z ławki, zabrał swoje rzeczy i wybiegł z klasy trzaskając drzwiami..
___
Kolejny rodział :)
Z okazji Wielkanocy chciałabym wam życzyć wesołych świąt i mokrego lejka :** Proszę komentujcie <33


2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz ... zmieni kolor na ciemniejszy bo troche jest za jasny i mi się literki rozmazują :P

    OdpowiedzUsuń